poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Daleko od szosy :)

Jeździmy, jeździmy.... WSK nawija kolejne kilometry na swoje koła. Wczoraj zabrałem syna i zrobiliśmy niecałe 40 km. Dzień wcześniej natomiast ja zrobiłem ok. 2km - pchając maszynę :):) Powodem był....brak paliwa, a raczej to, że paliwo było jeszcze w zbiorniku, ale rurka od kranika niestety wystaje sporo i około litra paliwa zostaje w zbiorniku bez możliwości spłynięcia przez kranik. No cóż - rurkę trzeba trochę skrócić, by nie chodzić obok motocykla :):)
Poza tym podjąłem próbę reanimacji, a raczej uruchomienia akumulatora z roku...1987 :). Miałem taki akumulator, kupiony jeszcze przez mojego ojca. Akumulator tzw. suchoładowany, nigdy nie zalany elektrolitem. Kupiłem więc elektrolit, zalałem baterię i zacząłem ładować. Bateria niby się naładowała, ale niestety na razie to drastycznie szybko się rozładowuje....wciśnięcie kilka razy stopu, czy też włączenie kierunkowskazów na chwilę i bateria rozładowana....cóż, bardziej by mnie zaskoczyło, gdyby ten akumulator był w pełni sprawny :):)
A tak wygląda Wiesia podczas moich przejażdżek....





Powiem szczerze, że nie sądziłem, że może wzbudzać tak duże zainteresowanie. Sporo ludzi ogląda się za mną, niektórzy podchodzą, pytają, oglądają :):)

A tak pracuje Wiesia - przez chwilę kierunkowskazy były zdemontowane, skoro nie były jeszcze podłączone.