Do stadka naszych pojazdów dołączył....mini-cross czyli tzw pocket bike:).
W majowy weekend przymierzaliśmy starszego syna do motorynki...niestety, okazało się, że siedząc na siodełku nie sięga stopami do ziemi. Wobec tego jazda nie była możliwa - a raczej możliwość była, ale niebezpieczeństwo zbyt duże. Wczoraj trafiła się okazja i tym sposobem ilość pojazdów wynosi plus jeden, a syn ma pierwsze własne moto. Radość dziecka - niesamowita :):)
Starszy ten sezon na pewno objeździ....na przyszły mam nadzieję, że sięgnie już ziemi z motorynki i zacznie zmieniać biegi :)
Jak tylko starszy przerośnie cross'a, młodszy zacznie jeździć...już nie może się doczekać:):)
A ja wracam do mojej babci Wiesi, bo muszę ją w końcu złożyć, by czymś dogonić chłopaków :)